Archive Page 2

Jak grać Pro ;)

Tym razem stała się dziwna rzecz. Próbowałem postawić swój pionek i nic. Nie chciał się postawić! Java nawala? Parę kliknięć na oślep i udało się go postawić gdzieś w przypadkowym miejscu. Wkrótce znów to samo. Tym razem straciłem ponad pół minuty klikając na oślep w planszę, a pionek nie chciał się postawić. W końcu dał się postawić – tuż za środkowym kwadratem. Przy kolejnej okazji nie chciał się dać postawić gdzie indziej jak tylko w środku…

I przyszło olśnienie. To po prostu wariant gry, gdzie czarne muszą postawić pierwsze posunięcie w środku, a drugie poza wyznaczonym kwadratem. A nazywa się ta wersja Pro.

Mój ranking wynosi 1321, chociaż na liście wciąż pisze „nowy”.

Ale można ranking takiego szybko poznać dwuklikając na niego. To też zaliczamy do moich nowych odkryć. Chwała początkującym! ;)

Minuta niemądrości

Jako przedstawiciel gatunku naiwnych początkujących dałem się ustrzelić minutowemu snajperowi. Akceptując zaproszenie do stołu nie zwróciłem uwagi na czas. Dopiero gdy zegar ruszył, zobaczyłem że mam 59 sekund, 58, 57… Troszkę spanikowałem, zacząłem grać chaotycznie i przegrałem.

Później zasiadłem przy kolejnym stole, również nie zwracając uwagi na czas. Dopiero gdy zegar ruszył zobaczyłem że mam 29 minut i 59 sekund… Znów zdziwienie. I… było świetnie. Ruchy bardzo przemyślane i w wyniku tego ciekawe partie.

Swoje stoły ustawiam na 5 minut, ale możliwe że zwiększę czas do 7. Czuję że lepiej jest skupić się na grze, zamiast masowego stawiania pionków, byle szybciej niż przeciwnik. Chociaż możliwe, że po zyskaniu wprawy sam pogram sobie w minutówki. Jednak taka jednominutowa gra powinna być w osobnej kategorii – „zręcznościówki”.

Wojna psychologiczna

Postanowiłem wcielić w życie to czego się dowiedziałem.

Zacząłem robić „dziwne ruchy” i „zwykłych” graczy to zbija z tropu. Zastosowałem np. konika albo stawianie gdzieś w odległości. Ludzie grają schematycznie, a gdy widzą jakiś ruch, który wykracza poza ich schemat – zaczynają się zastanawiać i wtedy myślą, myślą, myślą… I nagle sami zaczynają grać dziwnie i nierozsądnie – np. spodziewając się nieznanego podstępu wpadają w przesadną defensywę.

Jest to zabawne, ale płynie też stąd kolejny wniosek – ważny jest element psychologiczny. Zrobienie czegoś z zaskoczenia może zupełnie wybić przeciwnika z rytmu.

Podglądanie mistrzów

Odkryłem, że na Kurniku można przeglądać partie. Czyli można przeglądać partie mistrzów. Świetnie – to może dać mi więcej wiedzy niż granie z cieniasami.

Przejrzałem ich tylko kilka, ale mam wnioski.

Widzę że ci lepsi:
– dążą do tego by okrążyć pole przeciwnika i swoje pionki mieć na zewnątrz
– nie dopuszczają do stawiania trójek – blokują już 2 pionki obok siebie
– preferują bardziej rozproszone ustawianie, nie zwarte obok siebie (bo wtedy można kogoś łatwo okrążyć)
– nie dopuszczają do zostania okrążonym
– raczej nie „obciągają czwórek”, tzn. nie dostawiają od razu czwartego kamienia do trójki (i wiąże się to z poprzednimi punktami), a co początkujący robią automatycznie
– raczej grają ze swapem
– zakładają pułapki z wyprzedzeniem kilku ruchów – potrafią połączyć pozornie niezwiązane ze sobą elementy
– blokują w patternie konia szachowego – stawiają pionki w ten sposób i paraliżują wszystkie możliwości przeciwnika grającego „tradycyjnie” – prostymi liniami
– atakują w patternie konia szachowego – to pozwala później na robienie ciekawych pułapek
– pułapki zakładają od zewnątrz do wewnątrz – decydujący cios jest w środku

I taka sobie zasada dodatkowa:

Nie dopuść do zbudowania krzyża – krzyżyk typu + is your doom, jeśli ktoś zaczyna budować krzyż – blokuj stawiając pionka w środek. Co widać zresztą na graficzce u góry. (nawiasem mówiąc jest to partia gości z rankiem 2500+)

I co zresztą ładnie wykorzystałem. Zbudowałem jakiejś początkujacej osóbce ładny czarny odwrócony krzyż 4×3, hłe hłe. Doom!

Spotkanie z konikiem

Pograłem na kurniku w gomoku. Najpierw z kimś na swoim poziomie, bitwa była wyrównana. W grze same schematy, tak że niektóre partie były kopiami samych siebie.

A potem zagrałem z MISTRZEM. Dostałem niemożebne baty, jak niemowlę. Gość był niesamowity, żaden mój schemat nie działał. Ale dwa razy z nim wygrałem :D chyba jakimś cudem. I raz sam się podłożył – postawił gdzieś z brzegu, może analizując sytuację stwierdził że nie ma szans i się poddał, chociaż nie widziałem czemu. ;) Chyba tak bo przy jednej z poprzednich wygranych też postawił z brzegu.
Wynik: 10:3 (wow, i tak nieźle) co dało mi trochę niezasłużenie wysoki rank.

Za to poznałem parę ciekawych schematów. Na przykład pattern konika szachowego. Gościu grając w ten sposób blokował wszystkie moje posunięcia, gasił wszelkie możliwości. W końcu oddałem inicjatywę czekając co z tym zrobi i rozłożył mnie łatwo. Okazało się siatka złożona z koników ma również świetne zastosowanie ofensywne.

Start!

W tym blogu będę opisywać swoje postępy na ścieżce Go-Moku.